Tyle czasu minęło od pierwszego wbicia igły. Oczywiście po drodze pojawiło się dużo rzeczy do uszycia, stąd ten rok.
Jeden z najbardziej pracochłonnych i mozolnych projektów, z jakimi przyszło mi się zmierzyć. Osiemnaście medalionów - dziewięć orłów i dziewięć kwiatów. W kółko ten sam wzór. I kolejne wycieczki do pasmanterii po motki muliny. Podliczając koszta samych materiałów, cieszę się że nie zdecydowałam się na jedwab ;)
Poduszka okupiona wieloma skurczami karku, sporą dozą niekoniecznie kulturalnych słów i kilkoma bezsennymi nocami (włączając ostatnią - zostało mi tak mało, że postanowiłam wytrwać do rana).
Konkrety. Jak w przypadku każdego haftu brick-stitch, korzystałam ze schematu. Zamieniłam jednak kolory, by były bliższe kolorystyce tego egzemplarza i użyłam nici (DMC) : 746 (złamana biel), 3053 (zieleń), 347 (czerwień), 3765 (błękit).
Spodnia część poduszki wykonana jest z jedwabiu w żółto-zielone pasy.
jakie wymiary tego cudeńka? :)
OdpowiedzUsuń40x27cm
UsuńGratuluję :) fajnie zobaczyć skończoną poduszkę... moja jeszcze niestety czeka... ale zabrałam się za nieco większy wymiar i do tego dwustronny, druga strona czeka na trochę wolnego czasu na Grunwaldzie. :)
OdpowiedzUsuńhttp://ladyklaryssa.blogspot.com/2013/06/w-po-drogi-do-sonca.html
Oooo wow. Szacun. Moja cierpliwość, mimo że nieźle ćwiczona, by wysiadła ;)
UsuńJa swoją robiłam przez pół roku, przy okazji robiąc masę błędów i było sporo prucia. Ale mam i jestem zadowolona prze przekroczyłam ten "świat".
OdpowiedzUsuńRzeczywiście coś w tym jest. Taka 'próba charakteru i cierpliwości' i swojego rodzaju kamień (może nie milowy, ale powiedzmy pół-milowy).
UsuńWOW!
OdpowiedzUsuń