Logo

Logo

27 września 2013

Farbowanie naturalne - łupiny orzecha włoskiego | Natural dyeing - walnut shells (Juglans regia)

Zadanie proste, choć wymagające cierpliwości. W tym sezonie orzech włoski obrodził i udało mi się zebrać 'trochę' więcej niż 10 zielonych jeszcze łupin. Zgodnie z najprostszym przepisem, postanowiłam farbować na zimno - wrzucić łupiny i następnie materiał do wody. I czekać. A to było trudne ;)

Poczytałam również, że barwnik zawarty w łupinach zmienia kolor w reakcji utleniania, czyli dopiero po wyjęciu z wody. Znalezione zdjęcia barwienia utwierdziły mnie w oczekiwaniu na piękny, głęboki brąz.

GUZIK! A nie brąz.

Za mało orzechów ? Za krótko czekałam ? Mój dom ma złą aurę ? :P

W kolejności : 4, 18, 28, 48, 72 godziny



Spróbuję jeszcze opcję z gotowaniem, może to da bardziej spektakularne efekty.

20 września 2013

Proszę państwa, oto bez | I present you the elderberry

Zgodnie z planem na nadchodzące jesienno-zimowe miesiące, mam zamiar wypróbować wszystkie znane (i dopiero poznane) mi barwniki naturalne. Póki aura i natura sprzyjają, wykorzystuję te roślinne - pozyskiwane z, zielonych jeszcze, ogródków.
Po liściach brzozy postanowiłam pobawić się z nieco bardziej intensywnymi barwami. Wybór padł na owoce czarnego bzu, których jest jeszcze pełno na krzakach.

Zebrałam około 2-3 kg owoców, oddzieliłam je od gałązek, zalałam wodą i zagotowałam. Przed odcedzeniem wycisnęłam możliwie jak najwięcej jagódek, aby barwa wywaru była jak najbardziej intensywna. Dodałam również 2 łyżki ałunu.

Tym razem postanowiłam poeksperymentować z wpływem stężenia i odczynu na barwę użytej wełny i lnu.

W stężonym wywarze wełna zafarbowała cudownie, na fioletowo-burgundowy kolor, w rozcieńczonym 4-krotnie jest lekko różowawa, po zasadowej kąpieli mydlanej przyjęła barwę brązowo-fioletową (co za zestaw kolorystyczny ?!). Len natomiast pięknie wyglądał do momentu kiedy wysechł. Zgodnie z przewidywaniami i eksperymentami innych reko-blogerów, kolor wyblakł, pojawiły się przebarwienia. Widać jednak wpływ zasadowych mydlin. Wychodzi na to, że farbowanie lnu to wyższa szkoła jazdy ;)

Po kąpieli barwiącej wypłukałam wełnę w zimnej wodzie z octem (tylko wersję bez mydlin).

Generalnie jestem urzeczona cudną, głęboką barwą wełny. Aby sprawdzić trwałość farbowania wełnę poddam działaniu warunków atmosferycznych i prania.

I broń Boże nie można zapomnieć o rękawiczkach - sok z owoców bzu barwi skórę niemal natychmiast. A fioletowo-czerwone dłonie to jednak nie najlepszy pomysł ;)








*brązowo zabarwione fragmenty rękawiczki były wcześniej zieloną wełną, fioletowe - naturalną (FOTO)

17 września 2013

O rekonstruktorach historia prawdziwa | Reenactment true story

Zapożyczone z Ryjksiążki (zwanej na zachodzie Facebook'iem).

Jesteś prawdziwym historycznym ultrasem, jeżeli :

*Z 20 metrów rozpoznajesz bezbłędnie 100% wełnę lub len. 
*Wydajesz setki złotych na ubrania, które wyszły z mody setki lat temu.
*Odtwarzasz po 25 razy z rzędu nagranie z Discovery Channel, żeby uchwycić widok swojej stopy w lewym dolnym rogu ekranu.
*Powtarzasz jak mantrę: "już tylko 68 dni do ... (tu wstawić właściwą nazwę imprezy)".
*Wszyscy sądzą, że wynająłeś swój dom na rekwizytornię teatralną.
*W Twojej wannie kąpią się drewniane baryłki i bukłaki albo namaka łozina.
*Podróżujesz 500 km po to, aby spać w namiocie na gołej ziemi.
*Zachwycasz się zauważonym kawałkiem otwartej przestrzeni, myśląc: "Łał! Ale to by był świetny teren na bitwę!"
*Temperatura dzień w dzień dochodzi do 35 stopni, ale Ty twardo chodzisz w wełnie.
*Patrzysz na śliczną dziewczynę w kostiumie kąpielowym i zastanawiasz się jak pięknie wyglądałaby w stroju historycznym.
*Wracasz do domu połamany, z poparzeniami, stłuczeniami, skaleczeniami i obtarciami na całym ciele i cieszysz się, że udało ci się spędzić fantastyczny weekend.
*Podejmujesz decyzje odnośnie swojej zawodowej działalności pod kątem jej kolizji z rekonstrukcyjnymi wyjazdami.
*Decyzję o zakupie samochodu uzależniasz od tego, czy zmieścisz w nim maszt od stożka.
*W poniedziałki Twoi koledzy z pracy komentują śmieszną opaleniznę na Twojej twarzy, która kończy się na poziomie czepka.
*Nikt nie wytrzymuje oglądania historycznych filmów kostiumowych razem z Tobą.
*Twoje auto za 100 tysięcy moknie na deszczu aby twój namiot za 2 tysiące mógł leżeć w suchym garażu.
*Kupujesz prawdziwe, drukowane książki... i naprawdę je czytasz!
*Po drodze na festyn i z powrotem pytają Cię w barze, na stacji benzynowej, na pogotowiu itd. czy jesteś Amiszem?
*Wydajesz więcej na jedną parę butów z epoki niż na swoje wszystkie współczesne.
*Twoi sąsiedzi przestają się dziwić, widząc Cię łażącego po okolicy z tarczą i włócznią lub mieczem.
*Jesteś zawsze spłukany.
*Uwielbiasz Monty Pythona i znasz na pamięć jego wszystkie słynne skecze.
*Twoja gwiazdkowa lub urodzinowa lista życzeń wygląda jak zamówienie zaopatrzeniowca ze służb kwatermistrzowskich.
*Jesz pięć posiłków z jednego talerza myjąc go w międzyczasie tylko dwukrotnie.
*Kubka nie myjesz wcale, ograniczając się do zerknięcia na dno czy jeszcze ujdzie i wytrząśnięcia mrówek przed ponownym użyciem.
*Twoje dzieci potrafią wyłapać i poprawić wszystkie nieścisłości swojego nauczyciela historii.
*Na wyprzedaży interesują Cię przede wszystkim gliniane dzbanki i drewniane baryłki.
*Twoja sypialnia przypomina ekspozycję muzealną.
*Jednym rzutem oka odróżniasz szwy ręczne od maszynowych.
*Robisz różne dziwaczne rzeczy ponieważ są historycznie poprawne.
*Nie wiesz co to jest i niespecjalnie Ci smakuje, ale to jesz.
*Podnieca Cię kawałek starego złomu i chomikujesz go bo to prawdziwe KUTE żelazo.
*Pytasz swoich znajomych czy nie mają jakichś niepotrzebnych kości.
*Kiedy potrzebujesz jakiegoś przedmiotu codziennego użytku, którego akurat nie masz, rozważasz całkiem na serio czy zamiast go kupić nie lepiej go sobie zrobić i to nie z półproduktów ale surowych materiałów. Nawet jeśli będzie to wymagać wytopu żelaza, strzyżenia owiec, ukatrupienia zwierzątek domowych Twojego sąsiada albo wycięcia paru drzew.
*Mijasz dzikie zwierzę potrącone przez samochód i przyglądasz się czy jakiś kawałek by Ci się nie przydał.

16 września 2013

Koniec deszczowego sezonu | The end of the rainy season

Sezon, sezon, po sezonie.
Wyjazdy, na które przygotowania trwały czasem kilka miesięcy są już przeszłością.
Łolaboga, jak to zabrzmiało sentymentalnie i melancholijnie...

Krótki przegląd wyjazdów i wydarzeń po-grunwaldowych.

Honor Vincit Omnia - przefantastyczna impreza Projektu 14. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się tam pojechać (wcześniej Projekt 14 znałam tylko ze zdjęć), bo udało mi się odkryć przeciwwagę dla Groonstocku i innych wyjazdów, które nie miałyby sensu gdyby nie towarzystwo.


 





Kobiety w rekonstrukcji - sesja do kalendarza, zorganizowana przez Historicum oraz twórców Projektu Rycerze. Niesamowite doświadczenie i równie niesamowite zdjęcia. 



Bexbach 1474 - Call to Arms - deszczowe zakończenie sezonu w klimacie późnego XV wieku. Razem z RPK przebyliśmy 1000km (praktycznie pod granicę niemiecko-francuską), żeby wziąć udział w manewrach wojennych wojsk imperialnych przeciwko wojskom burgundzkim. Pogoda dała nam się we znaki, ale towarzystwo uratowało morale :) No i zaliczyliśmy szybką wycieczkę do Luksemburgu.











Blog Designed by The Single Momoirs