Logo

Logo

21 grudnia 2010

Sukienka w stylu niemieckim - cz.I

Po długim czasie przestoju i lenistwa zabrałam się za nową sukienkę. Pierwszy raz szyję sukienkę z II połowy XV wieku. Jest inaczej, trochę trudniej, ale dzięki temu ciekawiej.
Do sylwestra muszę wszyć podszewkę, żeby znajoma pomogła mi skroić rękawy (sukienka potrzebna mi jest na koniec stycznia, na zimowy turniej).

Plisowany panel ma w sobie dwie warstwy mięsistej wełny (nie miałam końskiego włosia żeby wypchać plisy). Wymagał pewnej ilości pracy (ale niezbyt skomplikowanej), natomiast widok jego wpiętego szpilkami w sukienkę rodzi radość :)






20 września 2010

Film "Julie & Julia". Jedna z bohaterek (w tym przypadku Julie) dochodzi do bardzo mądrego wniosku - należy stawiać sobie krótkoterminowe cele, aby łatwiej było osiągnąć te większe.
Idąc tym tropem, nie powinnam planować szycia całej szafy naraz, ale po kolei, sukcesywnie kończyć pojedyncze rzeczy. Tym sposobem wizja ogromu pracy nie zniechęci mnie i nie pozbawi mnie całego zapału.

Tak więc deadline No.1 - przerobienie granatowej cotehardie. Dziewięć białych, zbyt dużych guzików zamienię na (co najmniej) dwa razy tyle mniejszych, granatowych. Stawiam na prostotę koloru. A wielkość też ma znaczenie. Guzików oczywiście. Gdy są zbyt duże - strój nabiera lekko cyrkowo-harlekinowego klimatu.
To etap pierwszy.
Drugim będzie zmiana podszewki (będzie doszywana częściami, przez co wełna będzie się lepiej układała). Ale wszystko w swoim czasie.
Guziki muszę skończyć przed niedzielą. Najlepiej byłoby, gdybym zdążyła do piątku.
Tak więc niech on (w domyśle - piątek) będzie deadlinem No.1

06 września 2010

Wakacje dostarczyły mi na tyle dużo szycia, że za swoje rzeczy dużo trudniej jest mi się zabrać. Poza tym, zaczęłam kilka rzeczy naraz (dwie sakiewki, dwie sukienki, nie chcę nawet myśleć co jeszcze) i cóż... żadna z nich nie jest na razie skończona.

W wolnych chwilach (pomiędzy nauką fizyki a nauką matematyki) staram się pracować nad wyszywaniem sakiewek (wymiennie, raz jedna - raz druga). Postępy są, owszem, niestety do końca jeszcze daleka droga.

--------------

During these holidays I had a lot of sewing to do, so it's hard for me to complete my own stuff. Moreover, I started a couple of things at the same time(two embroidery bags, two cottes and God knows what else) and well... none of these is finished.
Im my free time (while I'm not studying maths of physics) I try to work on those two bags. I'm making progress... At least I think I do.


26 sierpnia 2010

Tym razem swego rodzaju inspiracja użytkowa. Nie posługiwałam się żadnym źródłem, ale chciałam zachować odpowiedni charakter (wzór na wieczku inspirowany był kościelnymi rozetami). Pudełko będzie służyło do przechowywanie nici i innych przyborów krawieckich.

Chyba nic więcej dodać nie można. Oceńcie sami.

--------------

This time - and inspiration. I haven't used any particular historical source, but I wanted the box to have an adequate style (the pattern painted on the cover is inspired by rose windows). The box will be used as a storage for threads and other tailor's accessories.


19 sierpnia 2010

Różaniec - paternoster | A rosary - paternoster

Różaniec. A właściwie paternoster (tak nazywa się te "otwarte"). Cieszy oko i duszę.
Wykonany ze szklanych koralików oraz jedwabnej nici.

Podobny można zauważyć na obrazie Jana van Eycka - "Portret małżonków Arnolfinich"

--------------

A rosary. Actually a paternoster. It pleases both - soul and eyes. Made of glass beads and natural, silk thread.

You can find a similar one on Jan van Eyck's painting - "The Arnolfini Portrait".






06 sierpnia 2010

W ramach przerwy wakacyjnej zajęłam moje rączki czymś innym. Nie jest to może zmiana drastyczna, zostałam przy wyszywaniu, ale przyjemna.
Szarfy to chyba jedne z bardzo niewielu rzeczy na które przymyka się oko w kręgach rekonstrukcji historycznej (nie mówię o tych, którzy są Naprawdę wierni historii). Miły podarunek jaki może własnoręcznie wykonać praktycznie każda dziewczyna dla swojego ryce.... chłopaka, który gania w blachach.
To praktycznie skończona (zostało mi wypełnienie liter i liści, i oczywiście zszycie) szarfa, która zastąpi poprzednią (przeżyła zbyt dużo bohurtów i nawet tegoroczną inscenizację na Grunwaldzie, tym razem na moim ramieniu).

Dopisano 8.01.2013
Szarfa przetrwała, miłość do rycerzyka nie bardzo. Ale takiej pracy żal wyrzucać, więc odeszła do kategorii 'never ending story'.









21 lipca 2010

Pierwsze koty za płoty. Pierwszy projekt skończony, pokazany wszystkim znajomym - ostatecznie zostanie u mnie z sentymentu.
Owocem grunwaldzkich zakupów jest jedwab, którym wyszywała będę kolejną sakiewkę. Musiałam zmienić len na taki o drobniejszym splocie, bo nitka jedwabna jest cieńsza od muliny (przez co wzorek również będzie drobniejszy). Oczywiście wrzucam zdjęcie samego początku prac.





                        

30 czerwca 2010

Sakiewka brick-stitch | Brick-stitch embroidery bag

Po naprawdę wieeeeelu godzinach wyszywania mogę z dumą powiedzieć iż moje dzieło jest ukończone. Pewnie byłoby to wcześniej gdyby nie sesja i pełno innych, ważniejszych rzeczy.
Podejrzewam, że niedługo zabiorę się za następną, bo bardzo spodobała mi się praca nad takim cudeńkiem.









24 czerwca 2010

Sakiewka się wyszywa i wyszywa, ale z powodu sesyji i różnych innych zrządzeń okrutnego losu mam "małe" opóźnienie.
Gotowa jest jedna strona i 80% drugiej. Wszywanie podszewki i wykończeniówka to już szczegóły w porównaniu z tym haftowaniem.

W tym czasie popełniłam dublet i kaptur dla kolegi (ja w ogóle nie wiem jak mogłam się zgodzić na szycie dla kogoś....) i nową (gdyż tamta, z braku materiału była z piiiiiiip) chustę z podwijką.

Jak już będę miała wszystko gotowe, wrzucę zdjęcia cobyście mogli oko nacieszyć (przynajmniej taką mam nadzieję).

18 maja 2010

Pierwsza wyszywana sakiewka | First embroidery bag

Jak to kiedyś ktoś mi powiedział, uzależnienie trzeba karmić, by nie zrobiło się zbyt zachłanne.
Opierać się nie mam zamiaru, tak więc postanowiłam zrealizować stary i dawno zapomniany plan...







Tak wyglądają (odpowiednio od góry) oryginał i rekonstrukcja.

A to moje "dzieło". O wyrozumiałość proszę, to pierwsze tego typu :)

Z braku funduszy niestety nie mogłam zainwestować w jedwab, ale pozostałam przy naturalnych materiałach (wyszywam oczywiście na lnie, podszewka będzie lniana, nici niestety bawełniane). Może zaszaleję i frędzelki zrobię jedwabne. Ale to jeszcze kwestia dłuższego czasu.




14 lutego 2010

Nowa ceramika | New ceramics

Dużo wody, chociaż właściwiej byłoby powiedzieć śniegu, musiało upłynąć w rzece, nim przypomniałam sobie o tym całym pomyśle. Tak to jest, gdy człowiek nie jest w stanie ogarnąć otaczającej go rzeczywistości. Mnie osobiście wbiły w ziemię niedawno rozpoczęte studia, ale mniejsza o to.

Nareszcie odebrałam swój urodzinowo-sierpniowy (sic!) zestaw naczyń. Wstyd, żeby dopiero po pięciu latach dorobić się wreszcie czegoś porządnego, można by rzecz wykopaliskowego.

I wszystko tak nagle zaczyna się kręcić. Powoli, bo dopiero luty (a gdzież do początku sezonu!), ale lepsze takie powoli niż nic.
Muzeum średniowieczne (Chersonez, Krym, Ukraina)
 XIII-XV wiek



Muzeum Średniowiecza (Musée national du Moyen Age, Paryż, Francja)
Luwr (Paryż, Francja)
XIII-XIV wiek
Blog Designed by The Single Momoirs