Logo

Logo

20 września 2013

Proszę państwa, oto bez | I present you the elderberry

Zgodnie z planem na nadchodzące jesienno-zimowe miesiące, mam zamiar wypróbować wszystkie znane (i dopiero poznane) mi barwniki naturalne. Póki aura i natura sprzyjają, wykorzystuję te roślinne - pozyskiwane z, zielonych jeszcze, ogródków.
Po liściach brzozy postanowiłam pobawić się z nieco bardziej intensywnymi barwami. Wybór padł na owoce czarnego bzu, których jest jeszcze pełno na krzakach.

Zebrałam około 2-3 kg owoców, oddzieliłam je od gałązek, zalałam wodą i zagotowałam. Przed odcedzeniem wycisnęłam możliwie jak najwięcej jagódek, aby barwa wywaru była jak najbardziej intensywna. Dodałam również 2 łyżki ałunu.

Tym razem postanowiłam poeksperymentować z wpływem stężenia i odczynu na barwę użytej wełny i lnu.

W stężonym wywarze wełna zafarbowała cudownie, na fioletowo-burgundowy kolor, w rozcieńczonym 4-krotnie jest lekko różowawa, po zasadowej kąpieli mydlanej przyjęła barwę brązowo-fioletową (co za zestaw kolorystyczny ?!). Len natomiast pięknie wyglądał do momentu kiedy wysechł. Zgodnie z przewidywaniami i eksperymentami innych reko-blogerów, kolor wyblakł, pojawiły się przebarwienia. Widać jednak wpływ zasadowych mydlin. Wychodzi na to, że farbowanie lnu to wyższa szkoła jazdy ;)

Po kąpieli barwiącej wypłukałam wełnę w zimnej wodzie z octem (tylko wersję bez mydlin).

Generalnie jestem urzeczona cudną, głęboką barwą wełny. Aby sprawdzić trwałość farbowania wełnę poddam działaniu warunków atmosferycznych i prania.

I broń Boże nie można zapomnieć o rękawiczkach - sok z owoców bzu barwi skórę niemal natychmiast. A fioletowo-czerwone dłonie to jednak nie najlepszy pomysł ;)








*brązowo zabarwione fragmenty rękawiczki były wcześniej zieloną wełną, fioletowe - naturalną (FOTO)

3 komentarze:

  1. Wow! Odcień przepiękny! Dzięki za info i porady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sezon jesień/zima 2013/14 ogłaszam sezonem farbowania.
      Także przygotuj się na więcej kolorków :D

      Usuń
  2. Hej, Marta!
    No to ci powiem, że fiolet piękny bzowy został osiągnięty! Na zimno. Znaczy owoce zagotowane w garze Ezbera, rozgniecione przez sitko; z ałunem gotowane w celu farbowania kiecki, któa znowu wyszła w łaty. I ten płyn zlałam do wiaderka, bo szkoda mi było wylewać i wepchałam do tego wiaderka z zimnym sokiem wełniany szalik 100% i kłębek wełny grubej i zamknełam deklem. Stało tak ze 3 czy 4 dni, wyjęłam wypłukałam w zimnej wodzie i mam piękny bzowy (kłębek) i jagodowy (szalik). Do wiaderka wepchałam teraz kieckę, leży i naciąga.

    OdpowiedzUsuń

Blog Designed by The Single Momoirs