Po liściach brzozy postanowiłam pobawić się z nieco bardziej intensywnymi barwami. Wybór padł na owoce czarnego bzu, których jest jeszcze pełno na krzakach.
Zebrałam około 2-3 kg owoców, oddzieliłam je od gałązek, zalałam wodą i zagotowałam. Przed odcedzeniem wycisnęłam możliwie jak najwięcej jagódek, aby barwa wywaru była jak najbardziej intensywna. Dodałam również 2 łyżki ałunu.
Tym razem postanowiłam poeksperymentować z wpływem stężenia i odczynu na barwę użytej wełny i lnu.
W stężonym wywarze wełna zafarbowała cudownie, na fioletowo-burgundowy kolor, w rozcieńczonym 4-krotnie jest lekko różowawa, po zasadowej kąpieli mydlanej przyjęła barwę brązowo-fioletową (co za zestaw kolorystyczny ?!). Len natomiast pięknie wyglądał do momentu kiedy wysechł. Zgodnie z przewidywaniami i eksperymentami innych reko-blogerów, kolor wyblakł, pojawiły się przebarwienia. Widać jednak wpływ zasadowych mydlin. Wychodzi na to, że farbowanie lnu to wyższa szkoła jazdy ;)
Po kąpieli barwiącej wypłukałam wełnę w zimnej wodzie z octem (tylko wersję bez mydlin).
Generalnie jestem urzeczona cudną, głęboką barwą wełny. Aby sprawdzić trwałość farbowania wełnę poddam działaniu warunków atmosferycznych i prania.
I broń Boże nie można zapomnieć o rękawiczkach - sok z owoców bzu barwi skórę niemal natychmiast. A fioletowo-czerwone dłonie to jednak nie najlepszy pomysł ;)
*brązowo zabarwione fragmenty rękawiczki były wcześniej zieloną wełną, fioletowe - naturalną (FOTO)
Wow! Odcień przepiękny! Dzięki za info i porady :)
OdpowiedzUsuńSezon jesień/zima 2013/14 ogłaszam sezonem farbowania.
UsuńTakże przygotuj się na więcej kolorków :D
Hej, Marta!
OdpowiedzUsuńNo to ci powiem, że fiolet piękny bzowy został osiągnięty! Na zimno. Znaczy owoce zagotowane w garze Ezbera, rozgniecione przez sitko; z ałunem gotowane w celu farbowania kiecki, któa znowu wyszła w łaty. I ten płyn zlałam do wiaderka, bo szkoda mi było wylewać i wepchałam do tego wiaderka z zimnym sokiem wełniany szalik 100% i kłębek wełny grubej i zamknełam deklem. Stało tak ze 3 czy 4 dni, wyjęłam wypłukałam w zimnej wodzie i mam piękny bzowy (kłębek) i jagodowy (szalik). Do wiaderka wepchałam teraz kieckę, leży i naciąga.