W związku z rozwijaniem swojej wiedzy i stroju z drugiej połowy XV wieku postanowiłam pokombinować coś z nakryciem głowy. Im dalej w czasie, tym chusty zaczynają być bardziej fikuśnie i ciekawie zawiązane/ułożone - co mi osobiście bardzo odpowiada.
Zajęłam się więc chustą hmm.. w kształcie talerza satelitarnego ;) Ja przynajmniej nie znam żadnej konkretnej nazwy, a wkładając ją właśnie tak się czuję. Co nie oznacza, że mi się nie podoba - wręcz przeciwnie.
Konstrukcja... chyba nie najtrudniejsza. Najpierw zwykła chusta, żeby ujarzmić włosy i mieć do czego przypinać następne części (można jeszcze użyć opaski). Później wałek (w moim przypadku wypchany lnianymi ścinkami) zawiązywany na potylicy (w celu dopasowania). Na koniec podłużna, prostokątna chusta (proces jej upinania już nie jest taki ekstra banalny). Do tego 3-4 szpilki i gotowe :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz