Logo

Logo
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziki bez. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziki bez. Pokaż wszystkie posty

28 września 2014

Mrożony bez | Frozen elderberry

To prawdopodobnie ostatnie farbowanie 'świeżymi" barwnikami w tym sezonie. Jesień idzie, liście spadają, owoce dojrzały i spadły... Na szczęście udało mi się zdążyć (a w zasadzie mojemu tacie !!!) zebrać sporą ilość jagód dzikiego bzu. Nie miałam jednak możliwości farbować tego samego dnia, ani następnego, więc owoce zamroziłam...
Przez przypadek zrobiłam eksperyment o którym kiedyś myślałam - czy mrożenie owoców wpływa na jakość i rodzaj barwienia, a jeżeli tak to w jaki sposób.
Nie bardzo zastanawiałam się tym razem nad recepturą (pamiętając ostatnią próbę z tą rośliną) - odcedziłam owoce i gałązki od ugotowanego soku, wystudziłam i wrzuciłam wełenkę.

Mam wrażenie, że mrożenie spowodowało mniejszą aktywność barwnika - kolor jest jakby sprany i poszarzały (co nie znaczy, że mi się nie podoba).

Swoją drogą - piękna paleta barw zaczyna mi się tworzyć.




31 lipca 2014

Liście dzikiego bzu | Eldelberry leaves

Nadchodzi taki moment, gdy duma człowieka roznosi. Gdy uśmiech jest szerszy niż możliwości szczęki i ust. Gdy zaskoczenie miesza się z zadowoleniem.
Taki dzień nadszedł właśnie dziś.

Zainspirowana wieloma rozmowami o zbyt burej i monotonnej kolorystyce wśród "rekonstruktorów biedy" postanowiłam wyprodukować w tym sezonie maksymalnie dużo nie-cebulowych tkanin.
Póki nie znalazłam prostego dojścia do marzanny, póki nie zebrałam się żeby poszukać rdestu na polach, póki nie dojrzały owoce dzikiego bzu... no właśnie... dziki bez. Konkretnie jego liście.

Podczas niedawnego HVO (Honor Vincit Omnia, organizowany przez Projekt XIV) ktoś pochwalił mi się oliwkowo-zielonymi nogawicami. Farbowanymi właśnie liśćmi dzikiego bzu.
Nie trzeba mnie było długo namawiać. Metr niefarbowanej wełny leżał sobie cierpliwie w pokoju, czekając na swoją kolej.

W drodze pomiędzy Opolem a moją wsią rośnie wiele krzaków dzikiego bzu. Nie udało mi się znaleźć przepisu, więc zastosowałam stosunek wagowy 1:1 (na 700g wełny, 700g liści). Efekt jest powalający :D

Przepis (pewnie nie jedyny słuszny, ale taki zastosowałam) :
- zebrane liście umieścić w garnku
- zalać wodą (na 700g wełny - około 20l wody, zgodnie ze stosunkiem 30l/1kg)
- wywar gotować do momentu uzyskania khaki-brązowego koloru
- ostudzić
- wełnę (uprzednio namoczoną w wodzie) umieścić w wywarze
- doprowadzić do wrzenia
- wsypać łyżkę ałunu
- gotować przez ~10minut
- zostawić do wystudzenia








Zabawa z balansem bieli, przesłoną, iso... Zdecydowanie nie znam się na fotografii, ale umiem kombinować.

20 września 2013

Proszę państwa, oto bez | I present you the elderberry

Zgodnie z planem na nadchodzące jesienno-zimowe miesiące, mam zamiar wypróbować wszystkie znane (i dopiero poznane) mi barwniki naturalne. Póki aura i natura sprzyjają, wykorzystuję te roślinne - pozyskiwane z, zielonych jeszcze, ogródków.
Po liściach brzozy postanowiłam pobawić się z nieco bardziej intensywnymi barwami. Wybór padł na owoce czarnego bzu, których jest jeszcze pełno na krzakach.

Zebrałam około 2-3 kg owoców, oddzieliłam je od gałązek, zalałam wodą i zagotowałam. Przed odcedzeniem wycisnęłam możliwie jak najwięcej jagódek, aby barwa wywaru była jak najbardziej intensywna. Dodałam również 2 łyżki ałunu.

Tym razem postanowiłam poeksperymentować z wpływem stężenia i odczynu na barwę użytej wełny i lnu.

W stężonym wywarze wełna zafarbowała cudownie, na fioletowo-burgundowy kolor, w rozcieńczonym 4-krotnie jest lekko różowawa, po zasadowej kąpieli mydlanej przyjęła barwę brązowo-fioletową (co za zestaw kolorystyczny ?!). Len natomiast pięknie wyglądał do momentu kiedy wysechł. Zgodnie z przewidywaniami i eksperymentami innych reko-blogerów, kolor wyblakł, pojawiły się przebarwienia. Widać jednak wpływ zasadowych mydlin. Wychodzi na to, że farbowanie lnu to wyższa szkoła jazdy ;)

Po kąpieli barwiącej wypłukałam wełnę w zimnej wodzie z octem (tylko wersję bez mydlin).

Generalnie jestem urzeczona cudną, głęboką barwą wełny. Aby sprawdzić trwałość farbowania wełnę poddam działaniu warunków atmosferycznych i prania.

I broń Boże nie można zapomnieć o rękawiczkach - sok z owoców bzu barwi skórę niemal natychmiast. A fioletowo-czerwone dłonie to jednak nie najlepszy pomysł ;)








*brązowo zabarwione fragmenty rękawiczki były wcześniej zieloną wełną, fioletowe - naturalną (FOTO)
Blog Designed by The Single Momoirs