Wyszywanie zdecydowanie uzależnia.
Po skończeniu orłów i lwów obiecywałam sobie, że za następną brick-stitchową sakiewkę zabiorę się po dłuższym czasie... Miało być tak pięknie - jest jak zwykle.
Jest jedna znacząca różnica - to pierwsza praca na zamówienie. Pomyślałam, że skoro lubię i umiem (nieskromnie mówiąc całkiem nieźle) te sakiewki to dlaczego by nie zacząć na tym zarabiać?
Ten wzór idzie mi nieporównywalnie szybciej od poprzedniej (niestandardowe kształty - zwierzęta - wymagają większego skupienia i częstszego zaglądania w kartkę).
Pieknie haftujesz, dla mnie ten wzor jest skomplikowany, niezbyt mi wychodzil.
OdpowiedzUsuńWiesz co... to akurat jest chyba najprostszy wzór ze wszystkich które robiłam. W zasadzie robię go już na pamięć.
OdpowiedzUsuńA brick stitch to chyba kwestia wprawy i humoru - ja mogę oglądać film i bez udziału świadomości wyszywać :]
Jakie Ty cuda tworzysz. Jestem pod wrażeniem. Te rzeczy są piękne. Moje haftowanie zaczęło się i skończyło na wyhaftowaniu 97 kartek świątecznych. Bardzo mi się to podobało i z przyjemnością do tego wrócę. Cudowne te sakiewki.
OdpowiedzUsuńjeej, ale tu cuda...!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paula
Wooow! Jestem tutaj przez przypadek, ale... też jestem w grupie rekonstruującej czasy średniowieczne i w sumie staram się "obszyć"... bardzo fajny blog :-) pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuń