Tradycją jakichkolwiek wyjazdów turystyczno-służbowych stał się rajd po muzeach. Korzystam z okazji bycia w innym kraju (albo w innym mieście w Polsce) i każdą wolną chwilę przeznaczam na jego eksplorowanie.
Tym razem trafił mi się wyjazd z uczelni (promotor każe to nie można nie posłuchać).
Dwa tygodnie (okazało się, że miałam jechać na 2-3 miesiące ale zabrakło miejsc w hotelu dla zagranicznych studentów...) w Jenie - mieście Carla Zeiss'a i Otto Schott'a. Miasto szkła. Szkłem też zajmuję się na doktoracie. Ale mniejsza o to.
Szybkie spojrzenie na mapę, oszacowanie odległości i kosztów i wybrałam dwa miasta na dwa wolne weekendy podczas pobytu w Jenie.
Pierwsza wyprawa, do Norymbergi, za mną. Nie żałuję wstawania o 5 rano, ani jazdy autostradą w deszczu i mgle. Miasto podniosło się świetnie po bombardowaniach z 1945 roku. Jest swoistym połączeniem Torunia i Brugii z bawarskim smaczkiem. Na rynku zastałam oczywiście Weihnachtsmarkt. Olbrzymi, zatłoczony, przepiękny...
Wybrałam do zwiedzania trzy muzea: Stadtmuseum Fembohaus, dom Albrechta Dürera oraz zamek. We wszystkich była możliwość zakupy biletów studenckich, a w cenie zawierało się wypożyczenie audio-przewodnika.
Kolejnym miastem był Erfurt, z górującymi nad miastem kościołami - katedrą i kościołem św. Sewera.
Na deser zostawiłam sobie Berlin. Weekendowy zwiad i dwa muzea: Bode Museum i Gemaldegalerie.
Link (KLIK!) do galerii. Tradycyjnie.
Tym razem polecam również panom - jest trochę hełmów i innych "męskich" bajerów.
0 komentarze:
Prześlij komentarz