Rekonstruktorom zmieniają się priorytety. Te dotyczące wykonania ciuchów (ręcznie szyte, ręcznie farbowane, ręcznie tkane, ręcznie przędzione...), doboru źródeł a w końcu ulubionych i długo wyczekiwanych wydarzeń około-rekonstruktorskich.
Kiedyś Grunwald był "osią" całego roku. Wszyscy szyli "na Grunwald", spędzali nocne godziny na odhaczaniu kolejnych pozycji z listy "do uszycia" a ostatecznie i tak organizowali szycie w swoich Chorągwiach.
Teraz czasy się trochę zmieniły, dla niektórych oczywiście. Organizuje się wiele imprez ciekawszych, lepszych "jakościowo", a Grunwald stał się bardziej wydarzeniem "towarzyskim". Oś się lekko przesunęła.
Tak też jest w moim przypadku. Oprócz działania w dwóch osobnych epokach, w tym roku przyszło mi zmierzyć się z pracą magisterską. Postawiłam sobie za punkt honoru, żeby zdążyć na obronę 15-go lipca. Na szczęście udało się (i jutro powinnam być już panią magister inżynier), co niestety odbiło się na "przedgrunwaldowym szale". O wielkim "G" w zasadzie zapomniałam.
Przypomniałam sobie w ostatni weekend. Było trochę pracy, bo w tym roku zabierałam młodszą siostrę.
Na szczęście młoda odkryła w sobie zdolności i uszyła samodzielnie dwie pary nogawic. Ręcznie oczywiście. A oto rezultaty.
niestety co do grunwaldu masz rację. Poziom w ogóle się nie podnosi, oczywiście są wyjątki. Szkoda, że to upada, bo mogła być to naprawdę fajna, duża impreza.
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiam gdzie leży problem... Skoro jednostki podnoszą poziom, to sumaryczny poziom rośnie (z logicznego punktu widzenia). A tu, jak na złość pozostaje taki sam. A potem Chorągwie rezygnują i masa ludzi robi sobie rok lub dwa odpoczynku. U nas w tym roku było bardzo dużo "urlopów"
UsuńOj, nie jest tak źle. Były "urlopy", ale były też "powroty". W tym roku do naszej Chorągwi dobre kilka osób przyjechało po kilku latach nieobecności. Ponoć jeden nawet z tej okazji specjalnie się obszył w nowe rzeczy. Co do poziomu... trudno mi powiedzieć, bo podobnie jak naszym dowódcom, zdarzyło mi się kompletnie stracić zainteresowanie imprezą poza chorągwianym obozem. Owszem, zrobiliśmy kilka wieczornych wycieczek, ale za dnia sąsiednich obozów nie oglądałam. Także ogólny poziom imprezy mało mnie interesuje i mało o nim wiem. Po powrocie do domu dowiedziałam się, że była tam jakaś Doda. A niech tam! Za to my mieliśmy ucztę w świetnym klimacie, zakłócanym wyłącznie przez nagłośnienie bojówki ze szranek. Może coś się da z tym zrobić za rok. Bardzo chciałabym doświadczyć jakiś "lepszych" czy "innych" imprez, ale wiąż nie mam na to możliwości. Grunwlad pozostaje dla mnie osią o tyle, że na niewiele innych imprez mogę pojechać. A to daleko, a to kasy mało, a to stroju mało... Na G jest chyba zewsząd tak samo blisko. Jest cała masa rzeczy, które mogłyby być lepsze w organizacji tej imprezy. Ale najważniejsze, że można wewnątrz swojego obozu mieć po swojemu.
UsuńJa obronę magistra inzyniera mialam 14 lipca, więc nigdzie się nie wybierałam. Dla mnie Grunwald nigdy nie był osią wszystkich wyjazdów ;-P
OdpowiedzUsuńSzczęściara ;) Niektórzy musieli przeżyć n imprez żeby do tego dojrzeć :P
UsuńKoteły zawsze chętnie służą pomocą, moje też :)
OdpowiedzUsuńMateriał na nogawice też farbowany domowo?