I tak oto powstała ta sukienka - z połączenia bezsilności, wściekłości, wielu łez i odrobinki nadziei.
Sukienka jako terapia ;)
Bardzo długo zajęło mi znalezienie odpowiedniego obrazu, na którym chciałam się wzorować.
Założenia, które wcześniej powstały mocno ograniczyły pole poszukiwań. Sukienka miała być niemiecka (nie burgundzka, nie flamandzka), z lat 1470-80, niezbyt bogata (żadne ołtarze, fundatorzy, futra, jedwabie) a dodatkowo zależało mi na w miarę długich rękawach.
Przy okazji robienia zdjęcia wykazałam się dużą dozą kombinatorstwa, żeby samej ustawić tło (a nawet jego część dorobić w GIMP'ie), aparat i siebie na koniec ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz